Ogłoszenia

KARTKA Z ADWENTOWEGO NOTATNIKA WIEJSKIEGO PROBOSZCZA

KARTKA Z ADWENTOWEGO NOTATNIKA WIEJSKIEGO PROBOSZCZA

7 grudnia godz. 23.48

„…σπουδης (spoudēs)  – pośpiech, prędkość, szybkość. Ten grecki termin odnajduję na kartach Ewangelii. Prowokuje mnie on do pytania: dokąd się tak śpieszysz? Prowokuje właściwie wszystkich ludzi, którzy nieustanie powtarzają, że nie mają czasu i zawsze są spóźnieni.

Dokąd więc się tak wszyscy spieszymy? Dlaczego tak nerwowo spoglądamy na zegarek?

Czy rzeczywiście: „…ktoś te zegary ponakręcał … i czas nie będzie na nas czekał?”

Doświadczenie braku czasu! Często słyszę jak ludzie mówią: ten czas przyspieszył, życie jest coraz krótsze. To taki szczególny znak naszej epoki. Pod nosem się uśmiecham ponieważ mogą być co najmniej dwa wyjaśnienia tego fenomenu – niestety oba dosyć bolesne.

Pierwsze z nich, że starzejemy się i potrzebujemy na wykonanie danej czynności więcej czasu. Jakże boleśnie jest przyznać się do tego faktu. Pewnie dlatego słyszę: „jedyna rzecz, która Panu Bogu się nie udała to starość”. A może jednak się udała tylko my jeszcze nie doczytaliśmy Ewangelii. Mówi Pan Jezus do Piotra: „…przyjdzie taki czas kiedy wyciągniesz ręce a inny cię opasze i poprowadzi dokąd nie chcesz…”. A kto chciałby być bezsilnym i zdanym na pomoc innych? W świecie kultu wiecznej młodości, preparatów i kosmetyków na długowieczność, przemijanie i starość stały się bezdomne. A poza tym czy znajdę człowieka, kiedy już nie będę samodzielny?

Drugie nawiązuje do pism Seneki (kto jeszcze czyta klasyków?, kto generalnie jeszcze coś czyta?). W jednym ze swoich dzieł zatytułowanym: ”O krótkości życia”, które jest odpowiedzią na żale jednego z jego przyjaciół, znajdujemy skargi, które formułował ów gentelman i odpowiedź na nie. Na co się więc uskarża ów gentelman piszący do Seneki?

Można je streścić w dwóch zagadnieniach: życie jest za krótkie i za szybko mija czas. Za szybko mija czas? To niemożliwe! To jest odkrycie naszej epoki! Jak to możliwe, że ludzie, którzy żyli ponad 2000 lat temu, tak samo się uskarżali jak my? No cóż pewnie nie jesteśmy odkrywcami Ameryki na tej płaszczyźnie jak i wielu innych.

Ważniejsza jest jednak odpowiedz Seneki, który bardzo krótko tłumaczy przyjacielowi przyczynę jego zmartwień:

nie za szybko mija czas, ani życie nie jest za krótkie, za dużo go tracimy”.

Seneko mylisz się – nie tracimy go, ponieważ czas to pieniądz!

Czy na pewno go nie tracimy?…

Σπουδης (spoudēs)  – pośpiech.

Nawet niektórzy wyznawcy Chrystusa w początkach chrześcijaństwa się śpieszyli. Wydawać by się mogło, że w rzeczach świętych, a więc muszą być one dobre. Chcieli przyśpieszyć powtórne przyjście Chrystusa na ziemię. Jest to logiczne bo ani wtedy, ani teraz świat nie przyjacielem ludzi wierzących.

Jednakże św. Piotr, którego Jezus powołał „aby utwierdzał braci w wierze”, studzi ich pośpiech: „Skoro to wszystko w ten sposób ulegnie zagładzie, to jakimi winniście być wy w świętym postępowaniu i pobożności, gdy oczekujecie i staracie się przyśpieszyć przyjście dnia Bożego, który sprawi, że niebo, płonąc, pójdzie na zagładę, a gwiazdy w ogniu się rozsypią”.

Wie, że Pan nie zwleka :„…ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich chce doprowadzić do nawrócenia. Jak złodziej zaś przyjdzie dzień Pański…”.

Rajcę miała więc staruszka, która w zadumie patrząc na swoją wnuczkę mówiła: wnusiu pośpiech jest złym doradcą. I miała świętą rację!

Dokąd więc się śpieszę? Po co? Może właśnie wtedy tracę to co najcenniejsze, kolejny dzień życia, adwentu, wieczność?

Starość ma swoje dobre strony – człowiek pamięta więcej z przeszłości niż z wczoraj. Kiedyś widziałem taki film fabularny, który opowiadał o wydarzeniach po rewolucji październikowej w Radzieckiej Rosji. Już nie pamiętam wszystkiego tylko jedną przejmującą scenę.

Do niewielkiego miasta wchodzi staruszka, która niesie na plecach zawinięty swój życiowy dobytek, a właściwie to co z niego pozostało. Jest pochylona nie ciężarem „dobytku” bardziej bagażem życiowych doświadczeń. Co jakiś czas przystaje, wyprostowuje się i rozgląda się jakby czegoś lub kogoś szukała. Przygląda się jej z okna, jednego z domów, młoda rewolucjonistka. W pewnym momencie zaciekawiona poszukiwawczym wzrokiem staruszki woła: babciu czego szukacie? Staruszka spogląda w okno i pyta: gdzie tutaj jest cerkiew? Na co owa młoda osoba z podniesionym głosem woła: u nas nie ma cerkwi bo Boga nie ma. Staruszka jeszcze raz spogląda w jej stronę i pyta się: a co to za droga, która do cerkwi, do Boga nie prowadzi?

Dokąd się śpieszę i dokąd tak śpieszy się współczesny świat?

Potrzeba więc pustyni bo tam człowiek nie liczy czasu, nigdzie nie jest mu pilno i nigdy nie jest spóźniony. Chyba jeszcze raz sięgnę do Carlo Carretto i jego doświadczenia pustyni, które opisał na prośbę młodych mieszkańców Hongkongu w książce: „Pustynia w mieście”.

Bo co to za droga, co to za adwent i co to za życie – jeśli do Boga nie prowadzi? A jeśli do Niego nie prowadzi? To dokąd prowadzi…?

.